Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kapsztad. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kapsztad. Pokaż wszystkie posty

28 wrz 2005

Afryka Poludniowa. Kapsztad 2011


Listopad 2011                                                                   

- Góra Stolowa
- Lion´s Head  (Glowa Lwa)
- Parlament i inne obiekty
- District Six Museum
- Castle of Good Hope
- The Old Slave Tree Memorial
- Long Street
- dzielnica Bo-Kaap
- Nobel Square
- Robben Island Museum
- Camps Bay Beach
- Kommetjie




Piec lat pózniej zaplanowalismy podróz w ten sposób, aby miec wiecej czasu na zwiedzanie Kapsztadu i jego okolic. Znowu mieszkalismy u podnóza gór, tym razem z pieknym widokiem na ocean.

rezydencja

Zwiedzanie rozpoczelismy od Góry Stolowej, majac ciagle w pamieci spektakularne widoki na miasto i ocean. 

Góra Stolowa


Table Mountain Cafe




Nastepnie postanowilismy jeszcze zdobyc Lion´s Head, co jest juz troche bardziej skomplikowanym przedsiewzieciem, ale widoki na 4 strony swiata wynagradzaja wszelkie trudy.

Lion´s Head

Zwiedzanie miasta rozpoczelismy od jednego z budynków parlamentu - The Old Assembly Building, który mnie zachwycil swoja architektura.

Parliament - The Old Assembly Building

Godne zwiedzenia sa równiez inne obiekty: interesujace centrum handlowe Alfred Mall, siedziba prezydenta TuynhuysThe Slave Bell w Company´s Garden, który oglaszal koniec pracy w czasach niewolnictwa, The Groote Kerk - najstarszy holenderski kosciól reformowany w RPA, National Library of South Africa - piekny budynek w poblizu Company´s Graden, budynek Sadu Najwyzszego Cape High Court, przed którym znajduja sie jeszcze dzis dwie lawki - dla bialych i ciemnoskórych obywateli jako "pamiatka" po apartheidzie,  historyczny plac Church Square i ponad 200-letni budynek The Old Granary.


Alfred Mall, Tuynhuys, The Slave Bell, The Groote Kerk, Natinal Library of South Africa, Cape High Court, Church Square, The Old Granary

Historie miasta mozna tez poznac w District Six Museum. Dystrykt 6 to nazwa dzielnicy, gdzie w latach 70-tych eksmitowano ponad 60 tys czarnoskórych i kolorowych mieszkanców, aby wybudowac tam dzielnice dla bialych. Byla to wtedy kosmopolityczna czesc miasta - mieszkala tam glównie bohema artystyczna - muzycy, aktorzy, malarze.
Muzeum jest w pewnym sensie pamiatka po tamtych czasach, ale i zebrana historia kraju.


District Six Museum



Castle of Good Hope  (Zamek Dobrej Nadziei) to najstarszy zachowany budynek kolonialny w RPA, zostal wybudowany przez 300 marynarzy w ciagu roku. Twierdza ta jest nadal siedziba wojskowego dowództwa prowincji, ale jedno skrzydlo jest udostepnione do zwiedzania.

Castle of Good Hope

W miejscu, gdzie kiedys stalo drzewo pod którym sprzedawano niewolników, znajduje sie dzis symboliczne drzewo i plyta The Old Slave Tree Memorial. W poblizu znajduje sie równiez Muzeum Niewolnictwa.

Old Slave Tree Memorial

Jedna ze szczególnych ulic Kapsztadu jest Long Street, przeszlo 3-kilometrowa ulica z pieknymi domami w stylu wiktorianskim.



Long Street

Najbardziej malownicza dzielnica Kapsztadu jest Bo-Kaap, egzotyczna dzielnica malajska, z pastelowymi domam, niegdys kwaterami niewolników. Do dzis mieszkaja tu potomkowie muzulmanów z Batawii.

dzielnica  Bo-Kaap

Nobel Square to plac na nadbrzezu V&A Waterfront, gdzie stoja pomniki 4 poludniowoafrykanskich laureatów Nagrody Nobla: Alberta Johna Luthuli, Desmonda Tutu, Frederika Willema de Klerka i Nelsona Mandeli.

Nobel Square

Na pobliskiej Robben Island znajduje sie m.in. Robben Island Museum, miejsce zsylki a nastepnie najciezsza kolonia karna w RPA, gdzie najbardziej znanym wiezniem byl Nelson Mandela.

Robben Island Museum

Aby móc w pelni podziwiac spektakularne polozenie miasta, warto wybrac jedna z Helicopter Tours. Niezapomniane przezycie.

Helicopter tour

Po tylu wrazeniach obfity posilek w V&A Waterfront, w restauracji Harbour House jest ukoronowaniem dnia.

restauracja Harbour House

Nastepnego dnia wyruszylismy na poludnie, pierwszy nasz postój to Clifton, jedna z najbogatszych dzielnic nie tylko w Kapsztadzie, ale w calej Afryce Poludniowej.
Krótki pobyt na jednej z czterech plaz byl preludium do dluzszego spaceru po okolicach. Podziwialismy piekne rezydencje, których wspólna cecha byl niczym nie zaklócony widok na zatoke.


Cliffton Beach

Reszte przedpoludnia spedzilismy  spedzilismy na jednej z najpiekniejszych plaz Kapsztadu - w atrakcyjnej dzielnicy Camps Bay.

plaza w Camps Bay


Camps Bay

Po kilku godzinach wyruszylismy spontanicznie w kierunku Przyladka Dobrej Nadziei, nie wiedzac jeszcze, co jest celem naszej wyprawy. Znalismy juz te okolice i wiedzielismy, ze jest tam kilka interesujacych restauracji, a widoki po drodze poprawia jeszcze bardziej nasz i tak juz doskonaly humor.
Postanowilismy zatrzymac sie na posilek w Kommetjie, znana nam juz z poprzedniego pobytu Imhoff Farm oferuje wiele atrakcji, tak wiec po smacznym posilku i krótkim odpoczynku, wybralismy sie na przejazdzke konna wzdluz wybrzeza.

Blue Water Cafe


Imhoff Riding School


Long Beach, Kommetjie

Afryka Poludniowa. Kapsztad 2005


28.09.2005
drugi dzień


- hotel The Table Bay
- V&A Waterfront
- rejs po zatoce
- Góra Stołowa
- Bloubergstrand






Wczorajszy dlugi lot jeszcze tkwi nam w kosciach, gdy próbujemy wstac o 8 rano, ale bezchmurne niebo i letnia temperatura pozwalaja nam zapomniec zmeczenie.
Dopiero teraz zdajemy sobie sprawe, ze nasza kwatera ma nie tylko wspanialy widok na miasto, ale takze znajduje sie u stóp Góry Stolowej.
Po pysznym sniadaniu wyruszamy na nadbrzeze V&A. 
Parkujemy bezposrednio przed slynnym hotelem The Table Bay i skoro juz tu jestesmy, zagladamy na chwile do srodka, sprawdzajac, czy warto brac go pod uwage planujac nastepna podróz do Kapsztadu, gdyz pewnosc, ze tu wrócimy, mamy juz pierwszego dnia. To miasto nas oczarowalo od pierwszego wejrzenia.


hotel The Table Bay


Przejazdzka po miescie pietrusiem, daje nam pierwsze wrazenia, w jak pieknym miescie jestesmy i ile jest tu do zwiedzania.




Z wielka przyjemnoscia spacerujemy po nadbrzezu (V&A Waterfront) z licznymi sklepami, barami, kawiarniami.

V&A Waterfront


Spontanicznie decydujemy sie na krótki, 1,5 godzinny rejs po zatoce w kierunku Bloubergstrand. Ku naszemu zaskoczeniu jest to prawdziwy zaglowiec, wiec podwójnie cieszymy sie dobra pogoda i pieknymi widokami. Wycieczka naprawde godna polecenia.

rejs po zatoce

Po tylu wrazeniach decydujemy sie na obiad w jednej z bardziej znanych restauracji nadbrzeza - Sevruga

Sevruga

Ze wzgledu na dobra widocznosc tego dnia, po obiedzie wybieramy sie na Góre Stolowa. Niestety tego dnia nie ma sladu slynnego "obrusu" - formacji chmur, która rozciaga sie jak obrus bezposrednio ponad góra.

Ok 15:00 jestesmy przy dolnej stacji kolejki linowej Table Mountain Aerial Cableway i ku naszemu zdziwieniu mozemy wjechac na góre bez czekania.


The Table Mountain Aerial Cableway - kolejka linowa na Góre Stolowa



Popoludnie zdaje sie byc idealnym czasem do zwiedzania, gdyz grup turystycznych juz nie ma i po kilku przebytych metrach jestesmy sami i mozemy cieszyc sie cisza i przepieknymi widokami na miasto i ocean chodzac przez 1,5 godziny po krawedzi stromej przepasci.

widok na miasto z Góry Stolowej

Z checia zostalibysmy dluzej na szlakach turystycznych Parku Narodowego Góry Stolowej, ale nie chcemy przegapic zachodu slonca w Bloubergstrand.
Zachodzace slonce otacza nas magicznym swiatlem podczas gdy relaksujemy sie na plazy i obserwujemy kitesurfistów walczacych z falami. Z plazy roztacza sie spektakularny widok na miasto i Góre Stolowa w jego tle. Zachód slonca w takich kulisach jest majestatycznym finalem wspanialego, pierwszego dnia naszego pobytu.




Bloubergstrand

W restauracji La Perla, w bezposrednim sasiedztwie naszego hotelu konczymy dzien swiezo zlowionymi krewetkami i innymi smakolykami.

La Perla

27 wrz 2005

Afryka Poludniowa. Lot do Kapsztadu

                                       
27.09.2005
pierwszy dzień


- lot Hamburg-Amsterdam-Kapsztad
- wypożyczalnia AVIS na lotnisku
- nocleg w Cape Paradise Lodge

Nasza podróz zaczyna sie juz o czwartej nad ranem. Na lotnisku w Hamburgu jest ciemno i deszczowo - chcemy umknac choc na chwile niemieckiej jesieni.
Lecimy KLM przez Amsterdam do Kapsztadu, z Hamburga startujemy o 6 rano. Samolot jest prawie pusty, o tej porze roku coraz mniej osób lata do Amsterdamu, zreszta turysci wybieraja najczesciej i tak inne linie lotnicze. Lot minal w oka mgnieniu, polowe czasu zajal nam maly posilek. Celebrowanie posilków w czasie dlugich lotów to doskonala metoda na zabicie czasu. Tutaj nie bylo to wprawdzie konieczne, ale w czasie glównego lotu jak najbardziej.

Lot KLM z Hamburga do Amsterdamu


W Amsterdamie na lotnisku Schiphol czekamy na polaczenie ponad 2 godziny. Mamy czas na odpoczynek, maly posilek, wyslanie ostatnich e-maili i mentalne przygotowanie  sie do dlugiego lotu.

Lounge dla pasazerów KLM na lotnisku Schipol w Amsterdamie

Lot z Amsterdamu trwa 11 godzin, obsluga i komfort na pokladzie sa znakomite.
KLM pod wieloma wzgledami przypomina mi LH. Service na poziomie, dobre jedzenie, mila obsluga. 
Nie zmienia to jednak faktu, ze tak dlugi lot dla osoby, która w zasadzie nigdy nie sypia w samolocie, jest po 5-6 godzinach bardzo meczacy. Nie moge tez dlugo koncentrowac sie na lekturze, wiec jedyna atrakcja sa posilki, które z wielkim zapalem fotografuje. Ostatnie godziny lotu  czas sie dluzy niemilosiernie, jedyna pociecha jest to, ze mimo tak duzej odleglosci pozostajemy prawie w tej samej strefie czasowej, wiec chociaz jet lag nas omija.




Lot KLM Amsterdam - Kapsztad

Z lekkim opóznieniem ladujemy o 21:45 w Kapsztadzie.
Nasze pierwsze kroki prowadza do AVIS, chwile pózniej siedzimy w bialej Toyota Corolla i przyzwyczajamy sie do ruchu lewostronnego jadac do naszego pierwszego hotelu Cape Paradise Lodge
Po cieplym powitaniu zostajemy oprowadzeni po przytulnym (i malym) hotelu, instrukcja dotyczaca "przycisku alarmu" nalezy równiez do programu i daje nam dodatkowe poczucie bezpieczenstwa w RPA.
Nasz pokój jest urzadzony w stylu afrykanskim, ale nowoczesnie, przez co natychmiast czujemy sie tam komfortowo.
Poniewaz wszyscy inni goscie juz spia, podziwiamy z naszego tarasu jedynie widok pieknie oswietlonego miasta, a potem padamy ze zmeczenia po dlugim dniu.
Jutro czekaja nas pierwsze wrazenia z Kapsztadu.


Toyota Corolla, która przejechalismy ponad 5 tys. km


Cape Paradise Lodge