27 wrz 2005

Afryka Poludniowa. Lot do Kapsztadu

                                       
27.09.2005
pierwszy dzień


- lot Hamburg-Amsterdam-Kapsztad
- wypożyczalnia AVIS na lotnisku
- nocleg w Cape Paradise Lodge

Nasza podróz zaczyna sie juz o czwartej nad ranem. Na lotnisku w Hamburgu jest ciemno i deszczowo - chcemy umknac choc na chwile niemieckiej jesieni.
Lecimy KLM przez Amsterdam do Kapsztadu, z Hamburga startujemy o 6 rano. Samolot jest prawie pusty, o tej porze roku coraz mniej osób lata do Amsterdamu, zreszta turysci wybieraja najczesciej i tak inne linie lotnicze. Lot minal w oka mgnieniu, polowe czasu zajal nam maly posilek. Celebrowanie posilków w czasie dlugich lotów to doskonala metoda na zabicie czasu. Tutaj nie bylo to wprawdzie konieczne, ale w czasie glównego lotu jak najbardziej.

Lot KLM z Hamburga do Amsterdamu


W Amsterdamie na lotnisku Schiphol czekamy na polaczenie ponad 2 godziny. Mamy czas na odpoczynek, maly posilek, wyslanie ostatnich e-maili i mentalne przygotowanie  sie do dlugiego lotu.

Lounge dla pasazerów KLM na lotnisku Schipol w Amsterdamie

Lot z Amsterdamu trwa 11 godzin, obsluga i komfort na pokladzie sa znakomite.
KLM pod wieloma wzgledami przypomina mi LH. Service na poziomie, dobre jedzenie, mila obsluga. 
Nie zmienia to jednak faktu, ze tak dlugi lot dla osoby, która w zasadzie nigdy nie sypia w samolocie, jest po 5-6 godzinach bardzo meczacy. Nie moge tez dlugo koncentrowac sie na lekturze, wiec jedyna atrakcja sa posilki, które z wielkim zapalem fotografuje. Ostatnie godziny lotu  czas sie dluzy niemilosiernie, jedyna pociecha jest to, ze mimo tak duzej odleglosci pozostajemy prawie w tej samej strefie czasowej, wiec chociaz jet lag nas omija.




Lot KLM Amsterdam - Kapsztad

Z lekkim opóznieniem ladujemy o 21:45 w Kapsztadzie.
Nasze pierwsze kroki prowadza do AVIS, chwile pózniej siedzimy w bialej Toyota Corolla i przyzwyczajamy sie do ruchu lewostronnego jadac do naszego pierwszego hotelu Cape Paradise Lodge
Po cieplym powitaniu zostajemy oprowadzeni po przytulnym (i malym) hotelu, instrukcja dotyczaca "przycisku alarmu" nalezy równiez do programu i daje nam dodatkowe poczucie bezpieczenstwa w RPA.
Nasz pokój jest urzadzony w stylu afrykanskim, ale nowoczesnie, przez co natychmiast czujemy sie tam komfortowo.
Poniewaz wszyscy inni goscie juz spia, podziwiamy z naszego tarasu jedynie widok pieknie oswietlonego miasta, a potem padamy ze zmeczenia po dlugim dniu.
Jutro czekaja nas pierwsze wrazenia z Kapsztadu.


Toyota Corolla, która przejechalismy ponad 5 tys. km


Cape Paradise Lodge

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz