24 sie 2019

AIDAprima, impresje


Kolejne dni tygodniowej wycieczki po Morzu Baltyckim staralam sie opisac dokladnie w moich relacjach, polaczonych z opisem wiekszosci pokladów statku. Pozostaly ogólne wnioski i kilka impresji fotograficznych. Ogólne wrazenie bylo duzo lepsze, niz przypuszczalam, nie oznacza to jednak, ze taka wycieczka jest optymalnym rozwiazaniem. Przede wszystki duza ilosc pasazerów wymaga doskonalych rozwiazan logistycznych, poczawszy od wyzywienia i skonczywszy na zorganizowaniu róznorodnych mozliwosci spedzenia czasu. Statek nalezy do wiekszych jednostek i chyba nawet zaprawieni pasjonaci takich wycieczek maja poczatkowo problemy z poruszaniem sie  po nim, ale po dwóch dniach zdobywa sie ogólna orientacje. Wnetrza sa nowoczesne i kolorowe. Spora ilosc róznorodnych restauracji i barów, daje mozliwosc wyboru, gorzej jest np. z basenami. Panuje tu tlok podobny  do plaz w typowych miejscowosciach turystycznych i jesli cenimy  sobie prywatnosc, mozna ja miec tylko jako pasazer kabin wyzszej klasy lub suity. Biorac jednak pod uwage, ze sa one trzykrotnie drozsze od  normalnych kabin, to co oferuja nie zawsze wzbudza zachwyt. Nasza kabina, jedna z najwiekszych na statku o lacznej powierzchi 115 m² z czego ponad 40 to laczna powierzchnia wszystkich pomieszczen, a ponad 70 m² to balkon, byla duzym rozczarowaniem. Jedynie wielkosc salonu byla wystarczajaca, natomiast sypialnia bardzo mala, prawie klaustrofobiczna, do tego nie posiadala nawet krzeselka na ubrania, aby je wieczorem zdeponowac wykorzystywalismy krzeselko z balkonu. Lazienka wprawdzie wystarczajaca, z prysznicem i wanna z whirlpoolem, byla pomieszczeniem oddzielajacym sypialnie  od toalety, mimo to, szczególnie w nocy kazdrorazowe uzycie spluczki budzilo nie tylko nas, ale i pewnie naszych sasiadów. Balkon olbrzymi, ale wychodzacy daleko poza obudowe statku byl miejscem, gdzie nie tylko okropnie wialo, ale i brakowalo jakiejkolwiek, nawet najmniejszej oslony przed sloncem lub deszczem. Tak wiec ponad 70 m² sluzylo nam tylko raz do zjedzenia sniadania i krótkiego pobytu w czasie postoju w porcie. 

Wiekszosc udogodnien zwiazanych z posiadaniem suity nie róznila  sie  specjalnie od serwisu hotelowego czy na lotnisku, ale byla duzo skromniejsza. I tak lounge jest dosyc smutnym i odosobnionym miejscem, oferujacym sredniej klasy przekaski i trunki, taras bez zadaszenia mozna wykorzystywac tylko prawdopodbnie latem. Patio równiez nie posiada zadaszenia, wiec korzystanie z niego jest mozliwe tylko przy dobrej pogodzie. Consierge do dyspozycji wydaje  sie tez byc zbednym, gdyz wszelkiego rodzaju eventy, wycieczki, czy stoliki w restauracji mozna bez problemu rezerwoac z licznych terminali dostepnych na calym statku. Poza tym serwis podobny do hoteli wysokiej klasy z priority check-in, szampan, owoce i praliny  na powitanie, maszyna do kawy w kabinie, turn-down service, wybór poduszek czy mini bar. Poza tym codzienne sniadanie w restauracji Steakhouse i powitalny dinner w jednej z restauracji a la carte.

Statek nie posiada duzej sali na imprezy dla wszystkich pasazerów, odbywaja sie one decentralnie, równiez ostatni wieczór pozegnalny jest rozproszony na kilka restauracji i innych miesc. Jego cecha wspólna jest homar dla wszystkich i torty.

Tygodniowa wycieczka wydaje mi sie zbyt krótka. Dwa dni na morzu wprawdzie umozliwiaja korzystanie z wszystkich mozliwosci milego spedzenia czasu, ale przy tak duzej ilosci pasazerów, nie jest to zawsze mozliwe. Natomiast calodniowe wycieczki do miast, gdzie zawija statek sa bardzo meczace, nawet jesli port znajduje  sie blisko centrum miasta. Wytrawni pasazerowie, znajacy juz te trasy, czesto zostawali na statku, aby korzystac z basenu, spa, silowni czy innych atrakcji.

Ogólnie, mimo pewnych niedociagniec, bylo to ciekawe doswiadczenie, po którym jestem w stanie  sobie wyobrazic  wybrac  sie na taka wycieczke jeszcze raz.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz