23 sie 2019

AIDAprima, dzień na morzu


Dzien na morzu po opuszczeniu Sztokholmu byl zarazem ostatnim dniem na statku, rano nastepnego dnia mielismy wplynac do Kilonii, gdzie rozpoczela  sie nasza podróz.
Ostatni dzien okazal sie dla nas bardzo laskawy, gdyz powital nas piekna, sloneczna pogoda. Przed relaksem na pokladzie slonecznym wykorzystalam dobre swiatlo do zrobienia zdjec, a nastepnie kupilam kilka drobiazgów, które mialy byc nie tylko prezentami dla rodziny i przyjaciól, ale byly tez w pewnym sensie "smakiem" tej podrózy, który zabralismy ze soba  - makaroniki domowej produkcji AIDY z restauracji French Kiss, którymi zachwycalismy sie codziennie oraz kilka rodzajów przypraw z "Scharfe Ecke", mieszanki równiez wlasnej produkcji dla AIDY, które wlasciwie stosuje  sie do  sosu kielbaski curry, ja natomiast uzywam ich  w domu do potraw miesnych, ciagle usilujac odkryc tajemnice ich skladu.
Piekne slonce zachecilo innych pasazerów do korzystania z pokladów slonecznych, takie nagromadzenie ludzi bylo troche deprymujace, na szczescie poklad Patio zarezerwowany dla pasazerów suit i kabin panoramicznych byl dosyc pusty. Byl to wlasciwie "relaks przed relaksem", gdyz na ten dzien zarezerwowalismy po raz drugi prywatna wellness suite, która nas zachwycila juz za pierwszym razem. 4 godziny spa, we wszystkich mozliwych wariantach, gdyz suite posiada saune, prywatny balkon, prysznic parowy, lawki do masazu, wanne dla 2 osób z jacuzzi, wybrane przez nas organiczne komponenty do maseczek i peelingu oraz przekaski i szampana. Jest to genialna koncepcja na wellness, odrózniajaca sie od zwyklych zabiegów w spa.
Ostatni dzien na statku nie ma dla pasazerów zadnej ogólnej imprezy pozegnalnej, co wynika m.in. z faktu, ze statek nie posiada pomieszczenia dla kilku tysiecy osób. Tak wiec imprezy rozrywkowe, party itp. tego dnia odbywaly sie w róznych miejscach jednoczesnie, my wpadlismy krótko na pozegnalne party w Beach Club, dluzej zatrzymalismy sie w nocnym klubie Nightfly. 
Kulinarna glówny atrakcja jest tego dnia tort AIDY  i homary, które sa podawane w kazdej restauracji.
Restauracja Steak House, gdzie jedlismy kolacje, zaskoczyla nas wystawna dekoracja stolu.
Piekny, sloneczny i relaksowy dzien zakonczyl sie nieprzecietnym  zachodem slonca. Wtedy to uswiadomilam sobie, ze moglabym zostac na statku jeszcze kilka dni. Czy byl to poczatek planów dluzszej podrózy? Tego jeszcze nie wiem, czas pokaze... Nie preferowalam nigdy takich podrózy, ale  moze trzeba do tego dojrzec, a kazdym razie trzeba choc raz w zyciu przetestowac bez zadnych uprzedzen.
















sobota, 24 sierpnia 2019

Rano wplynelismy do portu w Kilonii. I tak jak poprzedni dzien uplynal spokojnie, tak noc obfitowala w rózne   wydarzenia. Morze bylo bardzo niespokojne, fale dochodzily do 6-7 metrów, na tak duzym statku nie jest to prawie odczuwalne, ale okazalo sie byc uciazliwe w zupelnie innym sensie. Poniewaz do pólnocy musielismy wystawic nasze bagaze i w kabinie pozostal jedynie bagaz podreczny, szafy byly juz puste. Drewniane wieszaki w szafach w miare kolysania sie staku wydawaly coraz bardziej intensywne odglosy uderzajac o scianki szafy, co nie dawalo nam spac, mimo iz szafe oddzielaly od sypialni lazienka i toaleta. W koncu wpadlam na genialny pomysl, owinelam wszystkie wieszaki recznikiem, spielam klamerkami i w ten sposób moglismy wreszcie zasnac :)
Rano po sniadaniu opuscilismy kabine tylko z recznym bagazem, na dole w hali czekaly juz nasze walizki. Prosto z portu udalismy sie do Hamburga, na obiad bylismy juz w domu.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz