29.09.2005
trzeci dzień
- plaża w Muizenberg
- kolonia pingwinów w Simon´s Town
- Przylądek Dobrej Nadziei
- farma Imhoff w Kommatjie
- Champmann´s Peak Drive
- plaża w Camps Bay
.
Wstajemy znowu wczesnie, bo dzis mamy w programie wieksza podróz, cel: Przyladek Dobrej Nadziei, ogólnie uznawany za najbardziej wysuniety na poludnie punkt kontynentu afrykanskiego, choc jest to niezupelnie prawda. Najbardziej wysunietym krancem kontynentu jest Przyladek Igielny (Cape Agulhas) polozony ok. 100 km na wschód od Przyladka Dobrej Nadziei.
Nasz pierwszy przystanek to nadmorski kurort Muizenberg, znany z duzej pieknej plazy ale przede wszystkim z kolorowych domków-przebieralni. Plaza jest jeszcze pusta, wiec decydujemy sie na krótki, poranny spacer i robimy kilka smiesznych zdjec przed kolorowymi domkami.
W Simon´s Town robimy krótki przystanek w osadzie pingwinów. Te pocieszne zwierzatka nie sa wcale taka rzadkoscia w Afryce, ich najwieksza i najbardziej znana kolonia znajduje sie na plazy Boulders w okolicy Simon´s Town. Sa bardzo wdziecznymi modelami, wiec dlugo nie moglam sie oderwac od kamery.
Nastepnie podazamy urocza nadbrzezna droga do Parku Narodowego Przyladka Dobrej Nadziei. Po dlugiej jezdzie potrzebujemy troche ruchu, wiec rezygnujemy z kolejki linowej i wybieramy 320 schodków do punktu widokowego. Spektakularny widok kompensuje wysilek, ale pomimo dobrej pogody wieje tu bardzo silny wiatr, wiec robimy kilka obowiazkowych zdjec, wedrujemy krótko na Cape Point, skad roztacza sie równiez cudowny widok, podziwiamy z daleka nowa i z bliska stara latarnie morska i wracamy do Kapsztadu.
Na powrót wybralismy droge przez Chapman´s Peak. Ta przybrzezna droga jest jedna z najpiekniejszych i najbardziej spektakularnych dróg na swiecie. Wieczorem swiatlo rozciaga sie po skalistym wybrzezu i oceanie tworzac prawie mistyczny nastrój.
Wszystkim odwiedzajacym Przyladek moge polecic podróz dookola (zgodnie ze wskazówkami zegara) aby doswiadczyc wspanialego wieczoru w Chapman´s Peak.
Zanim jednak tam dojechalismy, robimy jeszcze przystanek w Kommetjie, uroczym, malym miasteczku z piekna, kilkukilometrowa plaza, ale tym razem bardziej nas interesuje Imhoff Farm, miejsce, gdzie mozna przyjemnie spedzic czas, kupic zdrowa ekologiczna zywnosc a takze posilic sie w restauracji, gdzie wszystko przygotowywane jest ze zdrowych produktów i pieczone w piecu na drewno.
Autostrada konczy sie w Hout Bay, a my decydujemy sie pojechac do znanej juz nam zatoki Camps Bay na krótki spacer po plazy. Podziwiamy luksusowe wille zbudowane na skalach wzdluz calej zatoki. Róznica miedzy bogatymi a biednymi w tym karaju wydaje sie nieskonczenie wielka i jestesmy zdziwieni, ze przestepczosc "przegranych" tego systemu nie jest jeszcze wieksza.
W roku 2011 wykorzystujac piekna sloneczna pogode, wybralismy sie prawie ta sama trasa do Przyladka Dobrej Nadziei
.
Tym razem spedzilismy tam toche wiecej czasu, podziwiajac nie tylko widoki, wzburzony ocean, ale takze bogata flore i faune tych okolic. Na miejscu poznalismy dokladniej historie przyladka, jego dwóch latarni, dotarlismy do Cape Point i tam, ze starej latarni podziwialismy spektakularny widok na 4 strony swiata. Wedrujac po terenie spotykalismy po drodze niezliczona ilosc ptaków, podziwialismy majestatycznie spacerujace strusie ale przede wszystkim wszechobecne pawiany, które sa nie tylko wesolymi "rozrabiakami", ale i czasami bardzo agresywne.
Wracajac do Kapsztadu, nie moglismy znowu sobie odmówic Chapman´s Peak Drive. Ta 9-kilometrowa trasa, z jej 114 zakretami, polozona miedzy oceanem a stromymi skalnymi scianami oferuje nie tylko przepiekna panorame, ale i dreszczyk emocji.
Po dniu pelnym emocji i pieknych widoków, zatrzymalismy sie w Hout Bay, aby tam, w popularnej i polecanej nam restauracji Dunes, polozonej w bezposrednim sasiedztwie plazy zjesc kolacje. Choc wskazana jest rezerwacja, udalo nam sie bez niej zdobyc stolik na balkonie, z pieknym widokiem na plaze. Bylismy tak zachwyceni nie tylko doskonala obsluga, ale i okolica, ze po kolacji, przy lampce dobrego miejscowego wina, postanowilismy poczekac na zachód slonca.
Przeczucie nas nie omylilo, byl to jeden z piekniejszych zachodów slonca, jaki udalo nam sie zobaczyc w czasie tamtej podrózy.
- plaża w Muizenberg
- kolonia pingwinów w Simon´s Town
- Przylądek Dobrej Nadziei
- farma Imhoff w Kommatjie
- Champmann´s Peak Drive
- plaża w Camps Bay
.
Wstajemy znowu wczesnie, bo dzis mamy w programie wieksza podróz, cel: Przyladek Dobrej Nadziei, ogólnie uznawany za najbardziej wysuniety na poludnie punkt kontynentu afrykanskiego, choc jest to niezupelnie prawda. Najbardziej wysunietym krancem kontynentu jest Przyladek Igielny (Cape Agulhas) polozony ok. 100 km na wschód od Przyladka Dobrej Nadziei.
Nasz pierwszy przystanek to nadmorski kurort Muizenberg, znany z duzej pieknej plazy ale przede wszystkim z kolorowych domków-przebieralni. Plaza jest jeszcze pusta, wiec decydujemy sie na krótki, poranny spacer i robimy kilka smiesznych zdjec przed kolorowymi domkami.
Muizenberg Beach |
W Simon´s Town robimy krótki przystanek w osadzie pingwinów. Te pocieszne zwierzatka nie sa wcale taka rzadkoscia w Afryce, ich najwieksza i najbardziej znana kolonia znajduje sie na plazy Boulders w okolicy Simon´s Town. Sa bardzo wdziecznymi modelami, wiec dlugo nie moglam sie oderwac od kamery.
Boulders Beach |
Boulders Beach |
Nastepnie podazamy urocza nadbrzezna droga do Parku Narodowego Przyladka Dobrej Nadziei. Po dlugiej jezdzie potrzebujemy troche ruchu, wiec rezygnujemy z kolejki linowej i wybieramy 320 schodków do punktu widokowego. Spektakularny widok kompensuje wysilek, ale pomimo dobrej pogody wieje tu bardzo silny wiatr, wiec robimy kilka obowiazkowych zdjec, wedrujemy krótko na Cape Point, skad roztacza sie równiez cudowny widok, podziwiamy z daleka nowa i z bliska stara latarnie morska i wracamy do Kapsztadu.
Cape of Good Hope / Przyladek Dobrej Nadziei |
Cape Point |
Na powrót wybralismy droge przez Chapman´s Peak. Ta przybrzezna droga jest jedna z najpiekniejszych i najbardziej spektakularnych dróg na swiecie. Wieczorem swiatlo rozciaga sie po skalistym wybrzezu i oceanie tworzac prawie mistyczny nastrój.
Wszystkim odwiedzajacym Przyladek moge polecic podróz dookola (zgodnie ze wskazówkami zegara) aby doswiadczyc wspanialego wieczoru w Chapman´s Peak.
Chapman´s Peak Drive |
Zanim jednak tam dojechalismy, robimy jeszcze przystanek w Kommetjie, uroczym, malym miasteczku z piekna, kilkukilometrowa plaza, ale tym razem bardziej nas interesuje Imhoff Farm, miejsce, gdzie mozna przyjemnie spedzic czas, kupic zdrowa ekologiczna zywnosc a takze posilic sie w restauracji, gdzie wszystko przygotowywane jest ze zdrowych produktów i pieczone w piecu na drewno.
Imhoff Farm |
Autostrada konczy sie w Hout Bay, a my decydujemy sie pojechac do znanej juz nam zatoki Camps Bay na krótki spacer po plazy. Podziwiamy luksusowe wille zbudowane na skalach wzdluz calej zatoki. Róznica miedzy bogatymi a biednymi w tym karaju wydaje sie nieskonczenie wielka i jestesmy zdziwieni, ze przestepczosc "przegranych" tego systemu nie jest jeszcze wieksza.
Camps Bay |
.
Tym razem spedzilismy tam toche wiecej czasu, podziwiajac nie tylko widoki, wzburzony ocean, ale takze bogata flore i faune tych okolic. Na miejscu poznalismy dokladniej historie przyladka, jego dwóch latarni, dotarlismy do Cape Point i tam, ze starej latarni podziwialismy spektakularny widok na 4 strony swiata. Wedrujac po terenie spotykalismy po drodze niezliczona ilosc ptaków, podziwialismy majestatycznie spacerujace strusie ale przede wszystkim wszechobecne pawiany, które sa nie tylko wesolymi "rozrabiakami", ale i czasami bardzo agresywne.
Przyladek Dobrej Nadziei |
Cape Point |
Przyladek Dobrej Nadziei |
Wracajac do Kapsztadu, nie moglismy znowu sobie odmówic Chapman´s Peak Drive. Ta 9-kilometrowa trasa, z jej 114 zakretami, polozona miedzy oceanem a stromymi skalnymi scianami oferuje nie tylko przepiekna panorame, ale i dreszczyk emocji.
Chapman´s Peak Drive |
Po dniu pelnym emocji i pieknych widoków, zatrzymalismy sie w Hout Bay, aby tam, w popularnej i polecanej nam restauracji Dunes, polozonej w bezposrednim sasiedztwie plazy zjesc kolacje. Choc wskazana jest rezerwacja, udalo nam sie bez niej zdobyc stolik na balkonie, z pieknym widokiem na plaze. Bylismy tak zachwyceni nie tylko doskonala obsluga, ale i okolica, ze po kolacji, przy lampce dobrego miejscowego wina, postanowilismy poczekac na zachód slonca.
Przeczucie nas nie omylilo, byl to jeden z piekniejszych zachodów slonca, jaki udalo nam sie zobaczyc w czasie tamtej podrózy.
Dunes Beach Restaurant & Bar |
plaza przy restauracji Dunes |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz