30 wrz 2005

Afryka Południowa. Regiony Winiarskie

                                           
30.09.2005
czwarty dzień


- Stellenbosch
- Boschendal
- pomnik języka afrikaans
- Nederburg Wine Estate 
- Franschhoek
- Blauwklippen Wine Estate 
- nocleg w The Beautiful South


.
.

Od dawna wino jest jednym z podstawowych dóbr eksportowych RPA. Po winiarskim kryzysie, od zakonczenia okresu apartheidu uprawa winorosli i produkcja win sa okreslone rygorystycznymi przepisami. W kazdym z 16 dystryktów mozna hodowac tylko okreslony typ winorosli. Najbardziej znanymi dystryktami sa Stellenbosch i Paarl. W pierwszym produkuje sie ponad 300 rodzajów win, w drugim znajduje sie najwieksza na swiecie  piwnica win (22 ha). Kazdy z dystryktów i kazda winnica maja swój unikatowy charakter i niepowtarzalny klimat. Ze wzgledu na bajeczne krajobrazy, regiony winiarskie sa równiez ogromna atrakcja turystyczna.
Po dwóch dniach w Kapsztadzie wyruszamy wiec ok. 10:00 do regionu winiarskiego wokól przyladka. Szybko docieramy do Stellenbosch, a tym samym do naszego dzisiejszego zakwaterowania The Beautiful South. 
Po serdecznym powitaniu zostawiamy bagaz w pensjonacie i wyruszamy na zwiedzanie okolic. Naszym pierwszym celem jest Boschendal. Jest tu pieknie, ale zatrzymujemy sie tylko na krótka degustacje wina. Planujemy od razu zatrzymac sie tu dluzej gdy ponownie przylecimy do Kapsztadu. Mamy wielka ochote na koszyk piknikowy, który jest tu oferowany i daje mozliwosc przyjemnego spedzenia czasu na terenie winnicy.

Boschendal


Piec lat pózniej w listopadzie 2011 zaplanowalismy wiecej czasu na degustacje i piknik w tym bajecznym otoczeniu.

Boschendal 2011

Naszym nastepnym celem jest Paarl, jedno z najstarszych miast RPA. Najpierw robimy przystanek przy fascynujacym i pieknie polozonym Afrikaanse Taalmonument - pomniku jezyka afrikaans. Zachwyca on nie tylko niezwykle ciekawa koncepcja i konstrukcja, ale i pieknym polozeniem, które gwarantuje widoki zapierajace dech w piersiach.

Afrikaanse Taalmonument

W Paarl robimy równiez krótki przystanek w winnicy Nederburg. Jest ona znana z tego, ze posiada w swoim asortymencie wiele nagrodzonych gatunków win.

Nederburg

Naszym przedostatnim przystankiem jest malownicze miasteczko Franschhoek. Ponad 300 lat temu kilka francuskich rodzin dostalo pozwolenie aby osiedlic sie na malowniczych wzgórzach. Wszyscy znali sie na uprawie winogron i bardzo szybko zaslyneli z tego w calej okolicy. Na ich czesc nazwano pózniej to miejsce De Fransche Hoek (francuski zakatek).

Franschhoek

Po krótkim spacerze rezygnujemy ze zwiedzania okolicznej winnicy,  ale poniewaz ta okolica slynie nie tylko z dobrego wina, ale i z wysmienitej kuchni, decydujemy sie zostac na obiad w Grande Provence, uroczej restauracji polozonej na jej terenie.

Grande Provence


Wart wspomnienia jest równiez fakt, ze cala trasa oferuje piekne widoki, przede wszystkim malownicze winnice polozone u stóp gór. To wszystko przypomina troche wloskie drogi... z kanadyjskim krajobrazem.

Wine route

W Stellenbosch, gdzie znajduje sie nasz dzisiejszy pensjonat, podziwiamy piekna architekture i inne uroki tego miasteczka.

Stellenbosch

Naszym ostatnim celem jest winiarnia Blaauwklippen, pelna historycznych pamiatek i oferujaca równie dobre wino jak wszystkie poprzednie winiarnie.

Blaauwklippen

Po tak fascynujacym dniu, pelnym pieknych widoków i ... doskonalego wina, padamy ze zmeczenia w naszym przytulnym pensjonacie The Beautiful South

The Beautiful South

29 wrz 2005

Afryka Południowa. Przylądek Dobrej Nadziei

                                                         
29.09.2005
trzeci dzień


- plaża w Muizenberg
- kolonia pingwinów w Simon´s Town
- Przylądek Dobrej Nadziei 
- farma Imhoff w Kommatjie
- Champmann´s  Peak Drive
- plaża w Camps Bay



.

Wstajemy znowu wczesnie, bo dzis mamy w programie wieksza podróz, cel: Przyladek Dobrej Nadziei, ogólnie uznawany za najbardziej wysuniety na poludnie punkt kontynentu afrykanskiego, choc jest to niezupelnie prawda. Najbardziej wysunietym krancem kontynentu jest Przyladek Igielny (Cape Agulhas) polozony ok. 100 km na wschód od Przyladka Dobrej Nadziei.
Nasz pierwszy przystanek to nadmorski kurort Muizenberg, znany z duzej pieknej plazy ale przede wszystkim z kolorowych domków-przebieralni. Plaza jest jeszcze pusta, wiec decydujemy sie na krótki, poranny spacer i robimy kilka smiesznych zdjec przed kolorowymi domkami.


Muizenberg Beach

W Simon´s Town robimy krótki przystanek w osadzie pingwinów. Te pocieszne zwierzatka nie sa wcale taka rzadkoscia w Afryce, ich najwieksza i najbardziej znana kolonia znajduje sie na plazy Boulders  w okolicy Simon´s Town. Sa bardzo wdziecznymi modelami, wiec dlugo nie moglam sie oderwac od kamery.

Boulders Beach

Boulders Beach

Nastepnie podazamy urocza nadbrzezna droga do Parku Narodowego Przyladka Dobrej Nadziei
Po dlugiej jezdzie potrzebujemy troche ruchu, wiec rezygnujemy z kolejki linowej i wybieramy 320 schodków do punktu widokowego. Spektakularny widok kompensuje wysilek, ale pomimo dobrej pogody wieje tu bardzo silny wiatr, wiec robimy kilka obowiazkowych zdjec, wedrujemy krótko na Cape Point, skad roztacza sie równiez cudowny widok, podziwiamy z daleka nowa i z bliska stara latarnie morska i wracamy do Kapsztadu.

Cape of Good Hope / Przyladek Dobrej Nadziei

Cape Point

Na powrót wybralismy droge przez Chapman´s Peak. Ta przybrzezna droga jest jedna z najpiekniejszych i najbardziej spektakularnych dróg na swiecie. Wieczorem swiatlo rozciaga sie po skalistym wybrzezu i oceanie tworzac prawie mistyczny nastrój. 
Wszystkim odwiedzajacym Przyladek moge polecic podróz dookola (zgodnie ze wskazówkami zegara) aby doswiadczyc wspanialego wieczoru w Chapman´s Peak.


Chapman´s Peak Drive

Zanim jednak tam dojechalismy, robimy jeszcze przystanek w Kommetjie, uroczym, malym miasteczku z piekna, kilkukilometrowa plaza, ale tym razem bardziej nas interesuje Imhoff Farm, miejsce, gdzie mozna przyjemnie spedzic czas, kupic zdrowa ekologiczna zywnosc a takze posilic sie w restauracji, gdzie wszystko przygotowywane jest ze zdrowych produktów i pieczone w piecu na drewno.

Imhoff Farm

Autostrada konczy sie w Hout Bay, a my decydujemy sie pojechac do znanej juz nam zatoki Camps Bay na krótki spacer po plazy. 
Podziwiamy luksusowe wille zbudowane na skalach wzdluz calej zatoki. Róznica miedzy bogatymi a biednymi  w tym karaju wydaje sie nieskonczenie wielka i jestesmy zdziwieni, ze przestepczosc "przegranych" tego systemu nie jest jeszcze wieksza.

Camps Bay



W roku 2011 wykorzystujac piekna sloneczna pogode, wybralismy  sie prawie ta sama trasa do Przyladka Dobrej Nadziei 

.

Tym razem spedzilismy tam toche wiecej czasu, podziwiajac nie tylko widoki, wzburzony ocean, ale takze bogata flore i faune tych okolic. Na miejscu poznalismy dokladniej historie przyladka, jego dwóch latarni, dotarlismy do Cape Point i tam, ze starej latarni podziwialismy spektakularny widok na 4 strony swiata. Wedrujac po terenie spotykalismy po drodze niezliczona ilosc ptaków, podziwialismy majestatycznie spacerujace strusie ale przede wszystkim wszechobecne pawiany, które sa nie tylko wesolymi "rozrabiakami", ale i czasami bardzo agresywne.

Przyladek Dobrej Nadziei


Cape Point


Przyladek Dobrej Nadziei

Wracajac do Kapsztadu, nie moglismy znowu sobie odmówic  Chapman´s  Peak Drive. Ta 9-kilometrowa trasa, z jej 114 zakretami, polozona miedzy oceanem a stromymi skalnymi scianami oferuje nie tylko przepiekna panorame, ale i dreszczyk emocji.

Chapman´s  Peak Drive

Po dniu pelnym emocji i pieknych widoków, zatrzymalismy sie w Hout Bay, aby tam, w popularnej i polecanej nam restauracji Dunes, polozonej w bezposrednim sasiedztwie plazy zjesc kolacje. Choc wskazana jest rezerwacja, udalo nam sie bez niej zdobyc stolik na balkonie, z pieknym widokiem na plaze. Bylismy tak zachwyceni nie tylko doskonala obsluga, ale i okolica, ze po kolacji, przy lampce dobrego miejscowego wina, postanowilismy poczekac na zachód slonca. 
Przeczucie nas nie omylilo, byl to jeden z piekniejszych zachodów slonca, jaki udalo nam sie zobaczyc w czasie tamtej podrózy.


Dunes Beach Restaurant & Bar


plaza przy restauracji Dunes

28 wrz 2005

Afryka Poludniowa. Kapsztad 2011


Listopad 2011                                                                   

- Góra Stolowa
- Lion´s Head  (Glowa Lwa)
- Parlament i inne obiekty
- District Six Museum
- Castle of Good Hope
- The Old Slave Tree Memorial
- Long Street
- dzielnica Bo-Kaap
- Nobel Square
- Robben Island Museum
- Camps Bay Beach
- Kommetjie




Piec lat pózniej zaplanowalismy podróz w ten sposób, aby miec wiecej czasu na zwiedzanie Kapsztadu i jego okolic. Znowu mieszkalismy u podnóza gór, tym razem z pieknym widokiem na ocean.

rezydencja

Zwiedzanie rozpoczelismy od Góry Stolowej, majac ciagle w pamieci spektakularne widoki na miasto i ocean. 

Góra Stolowa


Table Mountain Cafe




Nastepnie postanowilismy jeszcze zdobyc Lion´s Head, co jest juz troche bardziej skomplikowanym przedsiewzieciem, ale widoki na 4 strony swiata wynagradzaja wszelkie trudy.

Lion´s Head

Zwiedzanie miasta rozpoczelismy od jednego z budynków parlamentu - The Old Assembly Building, który mnie zachwycil swoja architektura.

Parliament - The Old Assembly Building

Godne zwiedzenia sa równiez inne obiekty: interesujace centrum handlowe Alfred Mall, siedziba prezydenta TuynhuysThe Slave Bell w Company´s Garden, który oglaszal koniec pracy w czasach niewolnictwa, The Groote Kerk - najstarszy holenderski kosciól reformowany w RPA, National Library of South Africa - piekny budynek w poblizu Company´s Graden, budynek Sadu Najwyzszego Cape High Court, przed którym znajduja sie jeszcze dzis dwie lawki - dla bialych i ciemnoskórych obywateli jako "pamiatka" po apartheidzie,  historyczny plac Church Square i ponad 200-letni budynek The Old Granary.


Alfred Mall, Tuynhuys, The Slave Bell, The Groote Kerk, Natinal Library of South Africa, Cape High Court, Church Square, The Old Granary

Historie miasta mozna tez poznac w District Six Museum. Dystrykt 6 to nazwa dzielnicy, gdzie w latach 70-tych eksmitowano ponad 60 tys czarnoskórych i kolorowych mieszkanców, aby wybudowac tam dzielnice dla bialych. Byla to wtedy kosmopolityczna czesc miasta - mieszkala tam glównie bohema artystyczna - muzycy, aktorzy, malarze.
Muzeum jest w pewnym sensie pamiatka po tamtych czasach, ale i zebrana historia kraju.


District Six Museum



Castle of Good Hope  (Zamek Dobrej Nadziei) to najstarszy zachowany budynek kolonialny w RPA, zostal wybudowany przez 300 marynarzy w ciagu roku. Twierdza ta jest nadal siedziba wojskowego dowództwa prowincji, ale jedno skrzydlo jest udostepnione do zwiedzania.

Castle of Good Hope

W miejscu, gdzie kiedys stalo drzewo pod którym sprzedawano niewolników, znajduje sie dzis symboliczne drzewo i plyta The Old Slave Tree Memorial. W poblizu znajduje sie równiez Muzeum Niewolnictwa.

Old Slave Tree Memorial

Jedna ze szczególnych ulic Kapsztadu jest Long Street, przeszlo 3-kilometrowa ulica z pieknymi domami w stylu wiktorianskim.



Long Street

Najbardziej malownicza dzielnica Kapsztadu jest Bo-Kaap, egzotyczna dzielnica malajska, z pastelowymi domam, niegdys kwaterami niewolników. Do dzis mieszkaja tu potomkowie muzulmanów z Batawii.

dzielnica  Bo-Kaap

Nobel Square to plac na nadbrzezu V&A Waterfront, gdzie stoja pomniki 4 poludniowoafrykanskich laureatów Nagrody Nobla: Alberta Johna Luthuli, Desmonda Tutu, Frederika Willema de Klerka i Nelsona Mandeli.

Nobel Square

Na pobliskiej Robben Island znajduje sie m.in. Robben Island Museum, miejsce zsylki a nastepnie najciezsza kolonia karna w RPA, gdzie najbardziej znanym wiezniem byl Nelson Mandela.

Robben Island Museum

Aby móc w pelni podziwiac spektakularne polozenie miasta, warto wybrac jedna z Helicopter Tours. Niezapomniane przezycie.

Helicopter tour

Po tylu wrazeniach obfity posilek w V&A Waterfront, w restauracji Harbour House jest ukoronowaniem dnia.

restauracja Harbour House

Nastepnego dnia wyruszylismy na poludnie, pierwszy nasz postój to Clifton, jedna z najbogatszych dzielnic nie tylko w Kapsztadzie, ale w calej Afryce Poludniowej.
Krótki pobyt na jednej z czterech plaz byl preludium do dluzszego spaceru po okolicach. Podziwialismy piekne rezydencje, których wspólna cecha byl niczym nie zaklócony widok na zatoke.


Cliffton Beach

Reszte przedpoludnia spedzilismy  spedzilismy na jednej z najpiekniejszych plaz Kapsztadu - w atrakcyjnej dzielnicy Camps Bay.

plaza w Camps Bay


Camps Bay

Po kilku godzinach wyruszylismy spontanicznie w kierunku Przyladka Dobrej Nadziei, nie wiedzac jeszcze, co jest celem naszej wyprawy. Znalismy juz te okolice i wiedzielismy, ze jest tam kilka interesujacych restauracji, a widoki po drodze poprawia jeszcze bardziej nasz i tak juz doskonaly humor.
Postanowilismy zatrzymac sie na posilek w Kommetjie, znana nam juz z poprzedniego pobytu Imhoff Farm oferuje wiele atrakcji, tak wiec po smacznym posilku i krótkim odpoczynku, wybralismy sie na przejazdzke konna wzdluz wybrzeza.

Blue Water Cafe


Imhoff Riding School


Long Beach, Kommetjie

Afryka Poludniowa. Kapsztad 2005


28.09.2005
drugi dzień


- hotel The Table Bay
- V&A Waterfront
- rejs po zatoce
- Góra Stołowa
- Bloubergstrand






Wczorajszy dlugi lot jeszcze tkwi nam w kosciach, gdy próbujemy wstac o 8 rano, ale bezchmurne niebo i letnia temperatura pozwalaja nam zapomniec zmeczenie.
Dopiero teraz zdajemy sobie sprawe, ze nasza kwatera ma nie tylko wspanialy widok na miasto, ale takze znajduje sie u stóp Góry Stolowej.
Po pysznym sniadaniu wyruszamy na nadbrzeze V&A. 
Parkujemy bezposrednio przed slynnym hotelem The Table Bay i skoro juz tu jestesmy, zagladamy na chwile do srodka, sprawdzajac, czy warto brac go pod uwage planujac nastepna podróz do Kapsztadu, gdyz pewnosc, ze tu wrócimy, mamy juz pierwszego dnia. To miasto nas oczarowalo od pierwszego wejrzenia.


hotel The Table Bay


Przejazdzka po miescie pietrusiem, daje nam pierwsze wrazenia, w jak pieknym miescie jestesmy i ile jest tu do zwiedzania.




Z wielka przyjemnoscia spacerujemy po nadbrzezu (V&A Waterfront) z licznymi sklepami, barami, kawiarniami.

V&A Waterfront


Spontanicznie decydujemy sie na krótki, 1,5 godzinny rejs po zatoce w kierunku Bloubergstrand. Ku naszemu zaskoczeniu jest to prawdziwy zaglowiec, wiec podwójnie cieszymy sie dobra pogoda i pieknymi widokami. Wycieczka naprawde godna polecenia.

rejs po zatoce

Po tylu wrazeniach decydujemy sie na obiad w jednej z bardziej znanych restauracji nadbrzeza - Sevruga

Sevruga

Ze wzgledu na dobra widocznosc tego dnia, po obiedzie wybieramy sie na Góre Stolowa. Niestety tego dnia nie ma sladu slynnego "obrusu" - formacji chmur, która rozciaga sie jak obrus bezposrednio ponad góra.

Ok 15:00 jestesmy przy dolnej stacji kolejki linowej Table Mountain Aerial Cableway i ku naszemu zdziwieniu mozemy wjechac na góre bez czekania.


The Table Mountain Aerial Cableway - kolejka linowa na Góre Stolowa



Popoludnie zdaje sie byc idealnym czasem do zwiedzania, gdyz grup turystycznych juz nie ma i po kilku przebytych metrach jestesmy sami i mozemy cieszyc sie cisza i przepieknymi widokami na miasto i ocean chodzac przez 1,5 godziny po krawedzi stromej przepasci.

widok na miasto z Góry Stolowej

Z checia zostalibysmy dluzej na szlakach turystycznych Parku Narodowego Góry Stolowej, ale nie chcemy przegapic zachodu slonca w Bloubergstrand.
Zachodzace slonce otacza nas magicznym swiatlem podczas gdy relaksujemy sie na plazy i obserwujemy kitesurfistów walczacych z falami. Z plazy roztacza sie spektakularny widok na miasto i Góre Stolowa w jego tle. Zachód slonca w takich kulisach jest majestatycznym finalem wspanialego, pierwszego dnia naszego pobytu.




Bloubergstrand

W restauracji La Perla, w bezposrednim sasiedztwie naszego hotelu konczymy dzien swiezo zlowionymi krewetkami i innymi smakolykami.

La Perla