Tygodniowy pobyt w Paryzu róznil sie od wszystkich poprzednich. Przede wszystkim, bylo jeszcze lato - pora, gdy omijam to miasto ze wzgledu na turystów. Poza tym byl to pobyt, którego glównym celem byly zakupy, co z jednej strony jest wlasciwie mila rzecza, ale i ogromnie stresujaca. Duzy wybór domów mody nie zmienia faktu, ze szczególnie w letnim okresie sa one oblegiwane glównie przez turystów, dla których zdaja sie byc swietym miejscem - cos w rodzaju muzeum z kosztownymi eksponatami. Najgorzej sytuacja wyglada w sklepach na Champs-Élysées i w Galerii Lafayette, wiec w zasadzie staram sie je omijac, tym razem jednak chcialam obejrzec nowo otwarty sklep Diora na Champs-Élysées, poniewaz mój ulubiony na Avenue Montaigne byl akurat w remoncie. Avenue Montaigne jest moim ulubionym miejscem zakupów, wprawdzie wszystkie znane marki posiadaja swoje sklepy równiez w innych miejscach, ale tutaj panuje spokój, jest malo turystów i sklepy maja wyjatkowo duza powierzchnie, przez co sa bardziej przejrzyste. Avenue Montaigne posiada sklepy wszystkich znanych marek oprócz sklepu Hermès, który znajduje sie na Av. George V, wiec tez niedaleko. Ulica wprost obsiana jest luksusowymi markami poczawszy od LV, Chanel (2 sklepy!) Givenchy, Gucci, Prada, Valentino, Fendi, Saint Laurent, Dolce & Gabbana, Chloé i wspomnianego juz Diora. Jest tam tez sklep mojej ulubionej niemieckiej projektantki mody z Hamburga, Jill Sander. Wprawdzie sprzedala juz swoja firme, ale jest ona nadal prowadzona w jej "duchu", z kolekcjami w jej stylu i z asorytmentem duzo wiekszym niz w Hamburgu. Jest jeszcze jedno takie miejsce, po drugiej stronie Sekwany, do którego zagladam od kilku lat. Sklep Repetto zalozyla po wojnie matka Rolanda Petit. Pierwsze atelier powstalo w okolicy opery i tam powstaly specjalnie wymyslone przez nia baletki, które byly bardzo wygodne dla tancerzy. Pierwszy sklep przy rue de la Paix byl miejscem, gdzie mozna bylo spotkac cala smietanke swiatowego baletu, pózniej, od czasu gdy Brigitte Bardot w filmie "I Bóg stworzyl kobiete" nosila balerinki Repetto, ich buty zaczely powiekszac kregi swoich odbiorców. Po smierci wlascicielki, podupadla w miedzyczasie firma zaczela produkowac równiez inny rodzaj butów i odtad jest dla znawców pierwszym adresem w Paryzu. Rzecza, która najbardziej sobie cenie, oprócz komfortu noszenia oczywiscie, jest mozliwosc wyboru sposód 250 kolorów. Mozna tam dobrac buty pasujace kolorystycznie do wszystkiego.
Ze wzgledu na zakupy skupione wokól Placu Vendôme wybralam takze po raz pierwszy inny hotel. Legendarny Ritz, którego dotychczas nie znalam, okazal sie byc najwiekszym niewypalem tego pobytu. Choc osobiscie preferuje inny styl, przyzwyczailam sie w miedzyczasie do wszelkich stylów apartamentów hotelowych, ale tutaj mieszanka baroku, rokoko i wszelkich Ludwików przyprawia o zawrót glowy. W zadnym hotelu nie czulam sie tak przytloczona bezgusciem opakowanym w 5 gwiazdek. Kiedy czwartego dnia rano spojrzalam w lazience na pozlacany kran w formie labedzia postanowilam opuscic to miejsce jak najszybciej i cudem udalo mi sie wynajac bez rezerwacji apartament w moim ulubionym George V. Tam poczulam sie jak w raju i druga polowa pobytu przebiegla juz w znacznie "stonowanej" atmosferze.
Najlepszym lekarstwem na zakupowy stress jest dobra kuchnia, w Paryzu cukiernie i restauracje oferuja wszystko, czego serce zapragnie. Siec sklepów Laduree oferuje najlepsze slodycze i chyba najwiekszy wybór makaroników, które powstaly ponad 100 lat temu w ich kuchni. Angelina z kolei kusi mnie za kazdym razem swoim ciastkiem Mont Blanc. Francja kulinarna to osobny rozdzial i choc w zasadzie zawsze staram sie unikac miejsc pelnych turystów, odwiedzam znane i legendarne restauracje i kawiarnie, gdyz niektóre ich potrawy sa unikalne. Nie zabraklo tez czasu na duchowe przyjemnosci. Sa takie dwa miejsca w Paryzu, które mnie urzekaja juz od lat. Przede wszystkim ksiegarnia Shakespeare & Company na Rue de la Bûcherie oraz jeden z najstarszych w Europie pasazy Passage de Panoramas. Pierwsze to ksiegarna z dluga tradycja i klimatem, drugie miejsce to urokliwy, zadaszony pasaz pelen historycznych sklepów i sklepików z ubieglego wieku. Nie ominelam tez jak zawsze placu de Trocadéro z chyba najpieknieszym widkiem na wieze Eiffla, jak i restauracji Ciel de Paris, skad wieczorem mozna podziwiac najpiekniejszy paryski zachód slonca z wieza i La Défence w tle.
Ten gadzet jak to mówia Francuzi "a été la goutte d'eau qui a fait déborder le vase". Cztery zlote labedzie w naszym apartamencie byly w koncu ta kropla, która przepelnila czare i sprawily, ze w polowie pobytu opuscilam hotel, nie wiedzac, czy uda nam sie znalezc cos innego bez rezerwacji. George V okazal sie jak zwykle niezawodny i dalsza czesc pobytu byla cudowna jak zawsze.
Relacja kulinarna TUTAJ
Relacja z hotelu TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz