Krótki pobyt w Konstancinie w maju stal pod znakiem uroczystosci rodzinnej. W maju nasz ogród byl zawsze chyba najpiekniejszy - kwitnace bzy, pachnace konwalie wsród mlodych paproci, caly ogród pelen zieleni i kwiatów, do tego konstancinskie sosny, jedyne w swoim rodzaju. Chyba w zadnym miesiacu wieczory na tarasie nie byly tak pelne uroku, moze z wyjatkiem czerwca, kiedy zakwital jasmin. To sa zapachy mojego dziecinstwa, które do dzis kojarze z moim domem.
Jak zwykle nie mialam czasu, aby zrobic kilka rozsadnych zdjec, jedynie dzien przed powrotem zrobilam w czasie mojego rutynowego juz spaceru kilka zdjec naszych okolic. Wsród nich znalazly sie jak zwykle moje dwie ulubione wille - Sloneczna i Kaprys. Do tego 3 zdjecia ze Złotych Tarasów w Warszawie, zrobione kilka dni wczesniej.
Powrót. Berlin 22.05.2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz